Szanowny Blogu, gdybym był pensjonarką zwracałbym się do Ciebie per „kochany pamiętniczku“, ale że grozi mi najwyżej zostanie pensjonariuszem, pozostańmy przy „szanowny blogu“. Przez dłuższy już czas mocno cię zaniedbywałem. Może dlatego, że różne zdarzenia godne zanotowania umieszczałem na Fb. I właśnie przez tę platformę nawiązałem wirtualną znajomość z sympatyczną panią interesującą się, jak ja, pocztówkami z Grodna. Być może będzie z tego „beginning of a beautiful friendship“ – jak mówi Humphrey Bogart w „Casablance“. I to właśnie Ona pisząc: „Szkoda że już nie pisze Pan bloga.„ przyczyniła się do tego, że ze skruchą do ciebie powracam. Dalej pisze moja nowa znajoma, że zdobywszy fotograficzną pocztówkę L.Gelgora (z pałacem Radziwiłłów) zainteresowała się tym fotografem i wiadomości o nim godne byłyby umieszczenia na moim blogu. Z jednej strony tak ale z drugiej Gelgorowi właśnie poświęcam spory rozdział w książeczce, którą właśnie piszę. O pocztówkach i różnych moich z nimi przygodami. Więc jedynie króciutko - Lejb Gelgor, najważniejszy chyba grodzieński fotograf (a było ich sporo) wyjechał z najbliższą rodziną (dzieci oraz żyjący do dziś wnuk Szlomo)w 1936 roku do Palestyny i tam W Ramat Gan prowadził fotograficzny zakład „Gelgor“. Umarł w 1960 r. Jego brat Marcus i kuzyn Mojżesz (też fotografowie) pozostali w Grodnie i zginęli podczas Zagłady. Na dalsze i bardziej szczegółowe informacje czytelnicy mojego bloga będą musieli poczekać. Nie chcę bowiem już teraz publikować fragmenty powstającej właśnie książeczki o roboczym tytule „Kram z pocztówkami“.
Wnuk Gelgora 2
Szlomo, wnuk Gelgora